piątek, 25 stycznia 2013

W bujanym fotelu

siostrze Elżbiecie

Pisałam dużo listów, teraz kołyszę w fotelu myśli –
wszystkie podarte na strzępy. Chcę ułożyć to w kilka
zdań i zacząć od nowa. Szukać w sobie początku,
błędu, który rozwinął treść. A może sensu, który
mi nadał początek?  Świeci i księżyc, i słońce – miłość
prowadzi. Myślę list, którego nigdy nie napiszę; każda linijka
jest drogą do końca kartki. Słowa spadają z potrząsanego
drzewa, powinnam zbierać natychmiast, tylko jak wstać.

Kochane dzieci, Bóg pisze, dlatego dzień i noc spada
atramentem z pióra. Sekundy są czarne, tak czarne jak wnętrze
kamienia. Bóg siedzi przy ognisku, dorzuca.



Edward Munch „Ciotka Karen w fotelu bujanym”, 1883


(wiersz własny)

Edward Munch "Ciotka Karen w fotelu bujanym", 1883





wtorek, 22 stycznia 2013

I stało się...


Dnia 21.01.2013 r., czyli wczoraj, przekazałam swój „skarb” Szkole Podstawowej nr 7 im. Orląt Lwowskich w Łodzi. „Skarb” osobiście odebrał Dyrektor Szkoły pan Jarosław Krajewski. Przekazanie odbyło się w bibliotece szkolnej w obecności pani Anny Korbeckiej, która sprawuje pieczę nad biblioteką. Nie wyszłam z pustymi rękoma, otrzymałam gazetkę szkolną, a w niej krzyżówkę, którą mam zamiar rozwiązać. Gazetka nosi wdzięczną nazwę „Siódemeczka”. Czego się dowiedziałam po przeczytaniu gazetki? Przytoczę kilka słów od redakcji:
Gazetka szkolna „Siódemeczka” ukazuje się w naszej szkole już dziewięć lat. To wydanie naszego pisemka jest nietypowe, bo przygotowane na specjalną okazję. Chcemy w niej przybliżyć wszystkim czytelnikom historię naszego patrona – Orląt Lwowskich – młodych obrońców Lwowa, którzy stali się patriotycznym wzorcem, symbolem walki za ojczyznę, bohaterstwa i umiłowania wolności.

                                                                                                              Redakcja

Natomiast pod poniższym podpisują się Uczniowie:
My, uczniowie Szkoły Podstawowej nr 7 w Łodzi jesteśmy przekonani, że Orlęta są symbolem tego, co najlepsze i godne naśladowania. Przyjmując Orlęta Lwowskie na Patrona naszej szkoły pragniemy uczcić pamięć polskich dzieci ze Lwowa, które oddały życie za wolność i niepodległość narodu. Chcielibyśmy stać się ich godnymi następcami, jak najlepiej wykonującymi swoje obowiązki i należycie reprezentującymi swoją szkołę. Jako uczniowie i sportowcy wykazywać się hartem ducha i wolą zwycięstwa. Nasza szkoła kształtuje w nas postawę patriotyzmu i uczy szacunku dla historii i jej niezwykłych bohaterów.

                                                                                                                Uczniowie



Już nie mój skarb. Jestem bardzo zadowolona z podjętej decyzji, niech cieszy oczy wszystkich, którzy chcą na nią patrzeć.





poniedziałek, 21 stycznia 2013

Korespondencje. Sztuka nowoczesna i uniwersalizm

Terminy: Data rozpoczęcia: 14 Gru 2012 18:00 Data zakończenia: 30 Czerw 2013 20:00 

ms2, ul. Ogrodowa 19
14 grudnia 2012 – 30 czerwca 2013
Otwarcie: 14 grudnia 2012, piątek, g. 18.00





Wystawa Korespondencje. Sztuka nowoczesna i uniwersalizm to rozległy pejzaż ― wielowątkowa panorama sztuki XX i XXI w. W jej ramach przedstawione są kluczowe zjawiska ostatniego stulecia w ich aktualnym znaczeniu. Opowieść o nich współtworzą korespondencje między dziełami sztuki, słowne i obrazowe interwencje Tomasza Kozaka oraz niesamowita przestrzeń wystawy zaprojektowana przez Krzysztofa Skoczylasa.
W pejzażu wystawy spotyka się około 400 dzieł sztuki nowoczesnej i współczesnej - m.in. dzieła Pabla Picassa, Meret Oppenheim i Roberta Maciejuka, Billa Violi, Magdaleny Abakanowicz i Mirosława Bałki albo Paula Klee, Katarzyny Kobro, Louise Bourgeois czy Tamásza Kasásza i Koła Klipsa, jak również Georgesa Braque’a, Douglasa Daviesa i Aleksandry Ska. W tych spotkaniach ujawniają się zaskakujące, zagadkowe korespondencje czytaj dalej

niedziela, 20 stycznia 2013

Natalia Zalesińska

Tom wierszy "rzeczy delikatne" to debiut książkowy autorki (2009), którego publikacja była nagrodą główną w II Edycji Konkursu Poetyckiego im. W. Iwaniuka w Siedliszczach. W 2012 roku ukazał się drugi tom Natalii Zalesińskiej pt. "Połączenia". Książka jest nagrodą główną, zdobytą w VII Ogólnopolskim  Konkursie Poetyckim im. K. Ratonia (Olkusz 2011). Dzisiaj skonsumowałam ją w całości, dopiero dzisiaj, i umieszczam wiersze, które postanowiłam wyróżnić.





W roku 2008 {dyptyk}

          Lubimy siedzieć i patrzeć w głąb stawu.
                                                      V. Woolf

                                #1

Z ławeczek dla wędkarzy zarzucamy myśli
w podwodne, głębokie życie. Zwierzenia
wydają się płynąć i marszczyć niby sukno,
albo są flotyllą statków. W gąszczu sitowia

opadają na dno, cięte ostrą trzciną. Środek wody
odbija drzewa, coś niezwykłego. Na powrót
staję się dziewczynką i mogłabym chodzić
po ich cieniach od brzegu do brzegu.

A Łucja widzi czerwone karły. Może to
pomyślenia pozostawione przez innych?
Nie, traci wzrok w słoneczne popołudnia.

                                #2

Na żywo

Patrzymy na ręce kobiety i mężczyzny.
Drobią chleb, karmią dzikie kaczki.
Obok jej przygarbione plecy. Tai chi traw

wmawia czułość, zawraca czas. Błogo.
W stawie zanurzam stopę. Sprawdzam
lekkość wody. Ochładza kręgi nartników.
Coś mówi, mów. Słowa tlą się, więdną.

Biorę za rękę kruchość. Wchodzimy w drzewa.

Małe preludium

Trochę sennie. Obierasz kilka gruszek i jabłek,
zanim zjesz kawałek żytniego chleba. Kochasz
umiar i tych, którzy kochają. Światło orzeźwia.
Wpada z jesieni, ponownie rodzi się w ustach.

Idziesz w stronę świątyni. Krzewy lespedezy
w różu, płatki takie kruche. W pokłonie - zaufanie
do życia. Spisujesz, wysyłasz.

(W obcym, dalekim kraju
ktoś chce czytać twoje myśli).

Telefon

Mam władzę nad snami. Po śmierci
dał znać, zapytał: i co tam u was nowego?
Skąd dzwonił? Zaśmiał się jak nigdy dotąd.
Pomyślałam - to musi być wesołe miejsce.



niedziela, 13 stycznia 2013

Sentymenty... powroty... historie... (3)

Kolejne wybrane z mojego skarbu wiersze są autorstwa Franciszka Dyonizego Kniaźnina (ur. 1750. - um. 1807.).* Tytuły wierszy to: "Dwie gałązki" i "Do Boga".

Dwie gałązki.

Gałązki, jedna z jesionu,
A druga z pięknego klonu,
Rzucone jakąś przygodą,
        Płynęły z wodą.

Dalekie od swej rodziny,
Przez obce błądząc krainy,
W silniejszym coraz wód zbiegu
        Chybiały brzegu.

Na próżno stan ich sierocy
W złej toni szukał pomocy;
Bo z twardych skał, z głuchej kniei
         Nie masz nadziei!

Z posłusznem one milczeniem
Szły za mruczącym strumieniem:
Pędził je coraz wart chyży
         Dalej a niżej.

Przemijały się czas długi,
Nie wiedząc jedna o drugiej,
Aż jakoś zbliżył nurt wąski
         Obie gałązki.

Szczęśliwy, komu dozwoli
Bóg towarzysza w złej doli!
Płynących obok gałązek
         Ujął mnie związek.

Alić coś wodę zamąci,
Jedna z nich drugą potrąci:
Poszły od siebie zwrócone
         W przeciwną stronę.

Żal mię ogarnął nie mały,
Gdy się z osobna puszczały
Na powódź rzeki szeroką
          I toń głęboką.

Z smutkiem zdały się obracać
I niby z gniewem odwracać;
To bliżej siebie to dalej
          Szły podług fali.

Wtem zefir, sprawca pogody,
Jął głaskać błękitne wody,
I tchem łagodnym ku sobie
          Nakłaniać obie.

Aż tu kamień wśród powodzi
Spółce gałązek przeszkodzi:
Znów je od siebie z daleka
           Uniesie rzeka.

Na koniec* jedna przy lasku,
Druga zostanie przy piasku;
Ta uschła, a tamtę marnie
           Splątały tarnie.


*W książce jest "Nakoniec".


 Do Boga. 

Od Ciebie moja niech zabrzmi lira,
Twoją na zawsze strojona wiarą;
Znajoma Tobie moja myśl szczera
I usta zgodne z serca ofiarą.
Czem tchnę, co czuję, co mię wzbić może,
Twoja to wola, Twoja moc, Boże!

Uczuciom moim Ty dodaj mocy,
Światła pojęciom, obrazom ducha.
Zaniechasz? gnuśnie mgła ślepej nocy
Cięży nademną*, gruba i głucha.
Błyśniesz? - aliści, wzbudzony czuję,
Widzę coś, chwytam, gorę, wzlatuję.

Do Twojej łaski ustawnie wzdycham:
Udziel jej znanej ducha pokorze;
Bez niej ja w czczości więdnę, usycham,
Głowa jak kruchy kwiat na ugorze.
Lecz gdy ją skropisz hojną Twą rosą,
Jak listki z pączka myśli się wzniosą.

Cóż, kiedy dzielna Twórcy potęga
W bystrym umyśle ogień roznieci?
Posłuszny dowcip, kędy chcesz, sięga,
I cnota przy nim i sława leci.
Zapal, a między gwiazd Twoich* kołem
I ja ognistem zabłysnę czołem.

Ale niech Pycha - Twojego daru
Zna moc i zapał i pęd wysoki;
Ten proszek, coś go z ziemi rozparu
Aż po za* jasne wyniósł obłoki,
Utknięty w ostrze ognistej strzały,
Trudnoż Ci strącić w podziemne skały? 


*1 - zapis oryginalny
*2 - zapis oryginalny
*3 - w książce jest: twoich
*4 - zapis oryginalny



sobota, 12 stycznia 2013

Zatrzymane ptaki

Jakie to komfortowe robić zdjęcia w piżamie, bez wychodzenia z domu. Obserwowanie podczas konieczności krzątania się po kuchni - nie ma nic przyjemniejszego.

Sikorka

Kos


Dzięcioł mały









Dzięcioł mały





wtorek, 8 stycznia 2013

Czytanie...


Kiedy sięgam po nową książkę poetycką zastanawiam się nad jej zawartością, nad tym, ile z proponowanych mi wierszy jest w stanie mnie zatrzymać, pozwolić na delektowanie się, odizolowanie od  ścian, w których w danym momencie przebywam.  Niezaprzeczalny jest fakt, że poetów nam nie brakuje, tak jak nie brakuje nam poezji, której nie chce się czytać – poezji standardowej. Będąc w Kutnie otrzymałam od Artura  Fryza tom jego wierszy „czytanie z księgi świętego kłapouchego”. Po przeczytaniu książki bardzo ucieszyłam się, że nie będę musiała jej się pozbywać, że zostanie umieszczona wśród innych moich książek poukładanych na półkach za szkłem. Zacznę od wiersza, który zrobił na mnie szczególne wrażenie, i który z całą pewnością mieści się w klamrach tytułu.


chatka puchatka

                                                                    Ani Wieser

jesienią kiedy staję się kruchy i brązowy
jak liść albo i krowi placek
i kiedy najbardziej nie mam domu
kiedy nie znajduję go nawet w norach
a tym bardziej w pokrytych szronem gniazdeczkach
ani nawet w uchylonych przez sen oczach moich dzieci
ani w słowie bożym
ani w żadnym innym czytaniu na ten i na każdy inny dzień
ani co wydaje się niemożliwe w wielkiej księdze aa
ani w domach moich przyjaciół
którzy właśnie umarli albo wyszli
albo w srebrzysku rozdają ludziom  czekoladę soczki i swoje papierosy
albo siedzą cicho pod miotłami i nie otwierają
bojąc się że chcę pożyczyć pieniądze
potrzebne im tak samo jak mi albo i bardziej
albo mam kota

wtedy najbardziej lubię sobie wyobrażać
że właśnie wyszli zbudować mi dom
z mojego starego szałasu
który rozbierali dzień po dniu godzina po godzinie

i że znajdę go po innej stronie stumilowego lasu


saska chwila

                                                             A.M Wieczorkowskiemu

zaprosiłeś mnie na kawę do pałacu
na stoliczku jak zwykle piętrzą się papiery
doniczki z roślinami i brudne naczynia
obok misternej filiżanki leży piękny basset
biały z żółtą łatką
długie uszko przykrywa mały pyszczek
martwy psi noworodek niemal doskonały
pośród tych wszystkich rupieci
trzystu lat dziejów które odgrzebujesz
kolejnych lat pudru którymi z każdą chwilą
przysypujesz je

uśmiechasz się przepraszająco nie zdążyłem go jeszcze pogrzebać
gdzieś tu powinna być cukiernica
na tym zielonym katafalku

właściwie to nie basset jego matka nie jest rasowa
ma czarną sierść i krótkie nóżki
zaaferowana biegnie właśnie
do podobnego do niej pieska który przeżył

trzymam w palcach cichutkie uszko filiżanki
kawa jest świetna
i świetnie podana

przykrywasz go serwetką
z prostym zielonym wzorkiem
w kształcie fali


za świtem

                                                                    Annie Chodakowskiej

teraz jadę pociągiem z kutna do warszawy
kapłan dnia krąży na horyzoncie
jak bezcielesna metafora
pomarańczowa pajda wędruje
tuż za drzewami
zbliża się do mnie
spieczona jak wargi
za łowiczem maleje blednie topi się w mgłach
jak światło latarki
kluczy w głowach sosen
pod bednarami niknie gdzieś z przodu
rzuca się chyba pod elektrowóz
daremnie czekam aż pokaże się
z drugiej strony
podróży
ale tam tylko obudzone ptaki
podnoszą w górę 
światło
sypiące się z nieba jak mąka
teraz nie jestem godzien