niedziela, 26 czerwca 2016

Metafizycznie

Moje dzieciństwo i młodość w okresie wakacyjnym, to przede wszystkim wymarsze na basen. Wcześniej, kiedy jeszcze go nie było, upalne i słoneczne dni spędzało się  nad niewielką rzeczką. Braliśmy koc, oranżadę lub kompot, kanapki i w drogę. Od dziewiątej, dziesiątej rano do siedemnastej, a nawet osiemnastej godziny, opalaliśmy się i chlapali w wodzie. Dlaczego o tym piszę. Zastanawia mnie to, co dzieje się teraz, co jest zalecane, mianowicie: unikać słońca od 11.00, no, może 12.00 do 17.00 i stosować kremy utrudniające promieniom słonecznym dotarcie do naszego organizmu przez skórę. Kiedyś praktycznie witaminy D3 nie zażywało się, wręcz przeciwnie, każdy wiedział, że łatwo można ją przedawkować. Pamiętam tylko tran. Matka sadzała nas na kredensie, do ręki dawała posoloną kromkę chleba i każde dziecko musiało łyknąć jedną łyżkę tranu - tylko ja go lubiłam, siostry strasznie się wykrzywiały. W tej chwili co drugi Polak ma niedobór witaminy D3, to jest przerażający fakt! Bardziej wtajemniczeni biorą obecnie nawet po kilkadziesiąt tysięcy jednostek tego specyfiku. Dzieci przed wyjściem na słońce obowiązkowo są namaszczane różnymi paskudztwami, to już jest norma. I to niebo… kiedyś jaskrawo, bardzo mocno niebieskie, czyściutkie na obrzeżach, bez żadnego "mleka" czy odrażających smug, a teraz: blade, jakieś wyjałowione i bardziej przypomina stalowo-niebieski kolor niż niebieski, jakby ktoś nałożył na nie coś białego. Dodatkowym powodem do nieprzebywania na słońcu są ponad trzydziestostopniowe upały, nie da się w takiej temperaturze opalać. Za moich czasów i dużo zresztą później, temperatura wynosiła od 26 do 28 stopni  Celsjusza. Było cudnie :)



To już nie ten błękit... a właściwie to na żadnym zdjęciu ( z wyjątkiem 
ostatniego) nie ma autentycznego koloru nieba, na wszystkich 
widoczna jest ta smutna stal...



i takie niebo pamiętam, tylko pamiętam...





niedziela, 12 czerwca 2016

Nagroda im. Wisławy Szymborskiej - IV edycja

Tegoroczni nominowani do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2016):

Jakub Kornhauser  („Drożdżownia,” WBPiCAK Poznań)
Edward Pasewicz  („Och, Mitochondria”, Wydawnictwo EMG)
Marta Podgórnik („Zawsze”, Biuro Literackie)
Joanna Roszak („Tego dnia”, WBPiCAK Poznań)
Marcin Świetlicki („Delta Dietla”, wydawnictwo EMG).

W tym roku ze względu na zmianę regulaminu Nagroda została przyznana w dwóch kategoriach – za tom poetycki wydany oryginalnie po polsku oraz za tom wierszy przełożony na język polski. Wczoraj, czyli 11.06.2016, ogłoszono wyniki IV edycji Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Zwycięzcami zostali Jakub Kornhauser, który otrzymał 100 tys. złotych oraz (za tom wierszy przełożony na jeżyk polski) Uroš Zupan, który otrzymał 50 tys. złotych. Tłumacze jego książki "Niespieszna żegluga" (Instytut Mikołowski, Mikołów 2015) - Katarina Šalamun-Biedrzycka i Miłosz Biedrzycki zostali nagrodzeni kwotą 50 tys. złotych do podziału. Dodatkiem do nagrody głównej była statuetka autorstwa Terenu Prywatnego. Do konkursu zgłoszono 211 tomów wierszy.
Przypomnę laureatów poprzednich edycji: Krystyna Dąbrowska i Łukasz Jarosz (2013), Julia Hartwig (2014), Roman Honet i Jacek Podsiadło (2015).