niedziela, 25 maja 2014

Ostatni fragment z „Ostatniego rozdania” Wiesława Myśliwskiego

Przeczytałam kilka książek tego autora, jednak najbardziej zafascynował mnie doskonały „Traktat o łuskaniu fasoli”. Żadnej z pozostałych książek nie czytałam z tak zapartym tchem. Z „Ostatniego rozdania” najmocniej zaintrygowała mnie końcowa część książki i od tego też momentu szybciutko dobrnęłam do finału. Bardzo cenię sobie twórczość Myśliwskiego, podobnie jak i postać samego autora. Niesamowitość Myśliwskiego polega na trafnym postrzeganiu świata i ludzi, na zdolności obserwowania nie tylko tego, co zewnętrzne. Miałam przeogromne szczęcie być na dwóch spotkaniach z pisarzem w Łodzi, a są to spotkania nietuzinkowe, na zawsze pozostające w pamięci, jak i jego filozofia, która  zadomowiła się na stałe w mojej wyobraźni. Cieszę się niezmiernie, że są słowa, pod którymi mogę się podpisać bez jakichkolwiek zastrzeżeń.

- Świat nie idzie bowiem ku lepszemu, a więc i człowiekowi przyjdzie dzielić los świata. Psychologia będzie musiała sprostać temu, co niewątpliwie nadejdzie. Bezradny wobec przyszłego świata człowiek, który i dzisiaj jest już często bezradny, będzie potrzebował szczególnej pomocy, ba, bez mała opieki. I czyja to będzie rola? Nas, psychologów. Władza taka czy inna stanie się tak samo bezradna, bezradne będą ideologie, religie. My nie możemy być bezradni. W tym przyszłym świecie człowiek będzie się coraz bardziej odczłowieczał, tracił indywidualność, wolę, świadomość siebie. Jednostka stanie się zawadą świata. Świat będzie potrzebował dobrze wyrobionej masy. Już jej potrzebuje. Jak wyrobić zatem niczym ciasto, żeby tak powiedzieć, ludzką masę, oto cel świata. Podporządkować, ujednolicić, a do tego, aby czuła się szczęśliwa. Cóż więc nam mogą pomóc te wszystkie zestarzałe teorie, standardy, stereotypy, puste słowa, w które zaklął nas język.


A teraz kilka zdjęć z pobytu Wiesława Myśliwskiego w Łodzi (Klub Nauczyciela, 10.04.2014)


Spotkanie poprowadził  prof. Tomasz Bocheński

Jedyny autor uhonorowany dwukrotnie Nagrodą Nike (za powieści „Widnokrąg” w 1997 i „Traktat o łuskaniu fasoli” w 2007). 






Dedykacja dla mnie...


Fot. B.Jęcek


czwartek, 22 maja 2014

Nagroda Literacka Nike 2014 - nominacje

Maj - niesamowity miesiąc pod każdym względem, dzieje się i dzieje.  Właśnie dzisiaj poznaliśmy kolejne nominacje, tym razem do Nagrody Nike. I tak jurorzy spośród 300 zgłoszonych książek wybrali 20 nominowanych:
- 8 powieści
- 5 tomów poetyckich
- 3 reportaże
- 2 tomy eseistyczne
- autobiografia  
- dziennik

Powieści

Justyna Bargielska „Małe lisy” (Czarne, Wołowiec) 
Brygida Helbig „Niebko” (W.A.B., Warszawa)
Ignacy Karpowicz „ości” (Wydawnictwo Literackie, Kraków) 
Wiesław Myśliwski „Ostatnie rozdanie” (Znak, Kraków)
Łukasz Orbitowski „Szczęśliwa ziemia” (Sine Qua Non, Kraków)
Jerzy Pilch „Wiele demonów” (Wielka Litera, Warszawa)
Paweł Potoroczyn „Ludzka rzecz” (W.A.B, Warszawa)
Patrycja Pustkowiak „Nocne zwierzęta” (W.A.B., Warszawa)

Tomy poetyckie

Wojciech Bonowicz „Echa” (Biuro Literackie, Wrocław) 
Darek Foks „Rozmowy z głuchym psem” (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi)
Szymon Słomczyński „Nadjeżdża” (Biuro Literackie, Wrocław)
Xawery Stańczyk „Skarb piratów” (Lampa i Iskra Boża, Warszawa)
Marcin Świetlicki „Jeden” (EMG, Kraków)

Reportaże

Wacław Radziwinowicz „Gogol w czasach Google’a” (Agora, Warszawa)
Małgorzata Rejmer „Bukareszt. Kurz i krew” (Czarne, Wołowiec)
Ziemowit Szczerek „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian” (Korporacja Ha!art, Kraków)

Tomy eseistyczne

Andrzej Stasiuk „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach” (Czarne, Wołowiec)
Piotr Szarota „Wiedeń 1913” (słowo/obraz terytoria, Gdańsk)

Autobiografia

Karol Modzelewski „Zajedźmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca” (Iskry, Warszawa)

Dziennik

Jerzy Pilch „Drugi dziennik” (Wydawnictwo Literackie, Kraków) 

Jurorami tegorocznej edycji Nagrody Nike są: Marek Beylin, Piotr Bratkowski, Mikołaj Grabowski, Irena Grudzińska-Gross, Ryszard Koziołek, Rafał Marszałek, Tadeusz Nyczek (przewodniczący), Stanisław Obirek, Maria Poprzęcka.

Na początku września poznamy 7 finalistów Nagrody Nike, a decyzję o laureacie Nike jury podejmie w dniu jej wręczenia - w pierwszą niedzielę października. Zwycięzca otrzyma 100 tys. zł i statuetkę. Fundatorami są „Gazeta Wyborcza" i Fundacja Agory.








poniedziałek, 19 maja 2014

Nominowani do Nagrody im. W. Szymborskiej 2014



Do konkursu Nagrody Poetyckiej im. W. Szymborskiej zostało zgłoszonych 171 tomów. Wśród nominowanych znalazło się pięciu, dobrze nam znanych poetów:

- Wojciech Bonowicz za tom „Echa” (Biuro Literackie)
- Jacek Dehnel za tom „Języki obce” (Biuro Literackie)
- Mariusz Grzebalski za tom „W innych okolicznościach” (Wydawnictwo EMG)
- Julia Hartwig za tom „Zapisane” (Wydawnictwo a5)
- Michał Sobol za tom „Pulsary” (Wydawnictwo Nisza)

Nazwisko laureata, który otrzyma statuetkę oraz 200 tysięcy złotych poznamy 25 października. Gala wręczenia Nagrody odbędzie się w Krakowie, w Centrum ICE Kraków przy ul. Konopnickiej 17.

sobota, 17 maja 2014

Recenzja "Czarnych koronek"

Udostępniam recenzję napisaną przez Magdalenę Bąk dla pisma literacko-artystycznego "Fraza". Jest to na pewno jedna z najlepszych recenzji, najbardziej trafna, a najistotniejsze jest, że autorka nie napisała o "Czarnych koronkach", że są świetnym pomysłem, ale że są inspiracją, co nie odbiega od prawdy.

PRZEZ CZARNĄ KORONKĘ

Koronkowe woalki wyszły z mody. A przez czarną koronkę, jak przez żałobny kir, widać świat poprzecinany czarną nitką, widać załamania egzystencji, jej fragmentaryczność, brak ciągłości, kruchość. Tę perspektywę spotkania z tajemnicą świata i nas samych proponuje Bogumiła Jęcek w swoim debiutanckim tomie wierszy Czarne koronki. Warto dodać, że tom wygrał XIX Ogólnopolski Konkurs Poetycki Dać świadectwo (2011).
To ciekawa lektura z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze, oryginalnego motywu, na którym oparty jest cały zamysł poetycki. Wiersze nawiązują bezpośrednio do obrazów Edwarda Muncha. Poetka nie opisuje tego, co przedstawione na obrazie, ale za pośrednictwem poetyckiego języka stara się uchwycić nastrój obrazu. Wiersz jest jego wnikliwą interpretacją. Jak zauważał w Słowie wstępnym tomu Stanisław Burkot, u Jęcek "odwróceniu ulega horacjańska zasada ut pictura poesis” z Ars poetica  – >poezja jest jak obraz<, bo tu >obraz jest jak poezja<". Po drugie, tematy wokół których krąży Jęcek - cierpienie, śmierć, niepokój, samotność - korespondują z tymi, które pojawiają się w twórczości Muncha. Po trzecie, wielowarstwowa konstrukcja podmiotu lirycznego. To ciekawa formuła podmiotu, w którym przegląda się nie tylko poetka, ale także malarz. To jakiś rodzaj podwójnego „ja” sylleptycznego – „ja” egzystencjalnego i „ja” wykreowanego poetki i malarza. Do tego każda postać z obrazów norweskiego artysty, dzięki poetyckim zabiegom Jęcek, uzyskuje własny głos, autonomię. Po czwarte - ze względu na język. Poetka w kilku celnych frazach kreśli sytuację liryczną. Prostymi, krótkimi, dobitnymi frazami oddaje stan rozedrganych emocji namalowanej postaci. Jedna metafora wystarcza, by opisać nastrój, jaki emanuje z malarskiego pierwowzoru. Jako przykład niech posłuży tytułowy wiersz Czarne koronki, nawiązujący do  obrazu Siostra Inger z 1884 roku:

Opanowanie to cierpliwość. Uczę się sztuki
pozowania. Dla życia jestem piękna, ukoronowało mnie
czarną opaską – patrzę tak, jakbym wiedziała wszystko.
Mam szesnaście lat i zamknięte usta.


Zdradza mnie dłoń. Gdy lekko sztywnieje,
żyły wypełniają się kolorem nieba. To w nich
umiejscawia się bezsilność. I wtedy wypada krzyk



Portret Muncha, który był inspiracją wiersza Jęcek, wypełnia ubrana w żałobny strój młoda, piękna kobieta. Jej czarna suknia rozmywa się na czarnym tle obrazu, jest ledwie zarysowana. Jedyne jasne plamy to twarz kobiety i jej opuszczone dłonie. Tytułowa siostra Inger wydaje się być spokojna, opanowana właśnie. Poetka zwraca tej malarskiej postaci życie, użycza jej swojego głosu. Poezja odsłania bogactwo ekspresji ukryte w malarskiej formie. 
Za każdym razem kiedy sięgałam po Czarne koronki, zastanawiałam się, dlaczego na okładce książki umieszczono fragment słojów drzewa. Może jest to rana. Otwarte trzewia natury, jak obrazy Muncha, wypełnione autentycznym bólem, wypływającym z lęku, z samotności, z niezgody na pustoszącą wszystko śmierć. Poezja Jęcek jest w zestawieniu z ekspresyjną metodą malowania Muncha bardzo klasyczna, w pewien sposób zdystansowana. Wszystkie wiersze składające się na tom Czarne koronki to impresjonistyczne ekfrazy. Pod każdym utworem widnieje informacja o obrazie, do którego nawiązuje liryk. Poetka nie stara się jednak opisywać obrazu, nie wprowadza narracji tego, co malarskie, ale stara się wniknąć w atmosferę, jaką w niej samej wywołuje obraz; opisuje emocje, wkracza w intymność przedstawionych postaci, odsłania ich wewnętrzny monolog. Obrazy Muncha są dla łódzkiej poetki inspiracją, pobudzają do tworzenia. Czarne koronki – to rodzaj poetyckiej powieści polifonicznej – każdy wiersz to monolog postaci z obrazu. Jęcek bardzo wnikliwie wkracza w świat namalowanej postaci, celnie oddaje nastrój i klimat dzieł Muncha. 
Wiersze zebrane w tomiku podążają za obrazami. Jednakże rytm narracji, zapośredniczonej przez obrazy norweskiego ekspresjonisty, wyznacza określony zamysł poetycki. Tomik rozpoczyna Autoportret – swoiste credo nie tylko malarza, ale także poetki. Sytuacja liryczna współgra z tym, co można zobaczyć na obrazie norweskiego artysty: malarz rozpoczyna swój portret, spogląda wnikliwie w lustro, by móc namalować siebie. Malując, dokonuje redukcji własnego jestestwa, staje się częścią własnej kreacji: 

Mój wzrok oszukuje; to pewność,


ale tylko zmierzchu. Nie ma następnych dni, nie przejdę
do jutra. Przede mną sztaluga i mój obraz. Tak się zamykam.

Edward Munch „Autoportret z zapalonym papierosem”, 1895.


Oscylacja między autorką tekstu, Bogumiłą Jęcek, a podmiotem lirycznym oraz między Munchem-człowiekiem i Munchem-artystą to w moim odczuciu najważniejszy motyw przewodni całego tomiku. Kim jest podmiot liryczny Czarnych koronek? To rodzaj „ja” autorskiego i „ja” wykreowanego, „ja” poetki, „ja” malarza, „ja” malarskiej postaci (często kobiety), w końcu „ja” metaliterackiego, wnikliwego obserwatora dzieł Norwega. Wiersze nie są ułożone w kolejności powstawania obrazów, ale ogniskują się wokół skrajnych doświadczeń egzystencjalnych: choroby i śmierci (wiersze od Autoportretu do Ofiary), samotności dziecka, wyobcowania i pustki człowieka w ogóle (z przejmującym incipitem z wiersza Nagie dojrzewanie: "Mój cień patrzy na mnie czarnym skrzydłem"), pragnienia inicjacji, pragnienia ukojenia w śmierci (z pięknym i symbolicznym wierszem Bariera II), doznania miłości (z metafizycznym zakończeniem z wiersza Nadzy: "Twoja ciepła dłoń dotknie mojego policzka/ i tak się zacznie; wejdę w noc topionych gwiazd"), doświadczenia wewnętrznego mroku (wiersz Laura). Nie brak także wierszy poetycko opisujących chaos codzienności, miasta (z bardzo zwięzłym i zgrabnym lirykiem Z balkonu). Sięgając po tomik wierszy Bogumiły Jęcek, warto także przeczytać biografię Muncha umieszczoną na blogu poetki http://czarnekoronki.blogspot.com/ Wówczas łatwiej zrozumieć dlaczego "człowiek [to] – rzucony cieńUdaje kamień, stygnie" (Pływy).

                                                                                                                           Magdalena Bąk


* Nawiązuję do koncepcji "ja" sylleptycznego
Ryszarda Nycza z jego książki Język modernizmu.
Prolegomena historyczniliterackie, Wrocław, 2002.

Bogumiła Jęcek, Czarne koronki, wstęp
Stanisław Burkot, Śródmiejski Ośrodek Kultury
w Krakowie, Kraków 2011.

Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne "Fraza"
Rok XXII nr 4/2013 (82)
PL ISSN 1213-4832
Nr indeksu 332593






piątek, 16 maja 2014

Pablo Neruda (1904 – 1973)

              Dwadzieścia poematów o miłości
                i jedna pieśń rozpaczy

                18

                Tu cię kocham.
              Z ciemnych sosen wyplątuje się wiatr.
              Fosforyzuje księżyc na błędnych wodach.
             Dni jednakowe idą prześcigając się.

             Mgła się rozwija w tańczące figury.
             Srebrna mewa opada o zmierzchu.
            Czasami jakiś żagiel. Wysokie, wysokie gwiazdy.

           Lub czarne światło łodzi.
           Samotne.
          Czasami wstaję o świcie i nawet moja dusza jest wilgotna.
            Szumi, ciągle szumi morze dalekie.
              To jest właśnie port.
                Tu cię kocham.

             Tu cię kocham i nadaremnie zasłania cię horyzont.
              Kocham cię nawet między tymi oziębłymi rzeczami.
                Czasami wymykają się moje pocałunki na tych ciężkich łodziach,
                Które płyną po morzu, tam, dokąd nie przybywają.

                 Już widzę, że jestem zapomniany jak te stare kotwice.
                   Smutniejsze są mola, kiedy wieczór przybija.
                    Męczy się moje życie spragnione daremnie.
                    Kocham to, czego nie mam. Ty jesteś taka odległa.
                                          Moja niechęć wzmaga się z ospałymi zmierzchami.                              
                                               Ale noc przychodzi i zaczyna śpiewać mi.
                                                 Księżyc nakręca swoją maszynę snów.
                                         Patrzą na mnie twoimi oczyma największe gwiazdy.
                                                  I tak jak Cię kocham, sosny na wietrze
                                       Chcą wyśpiewać twoje imię swoimi drucianymi liśćmi.
 



Źródło