sobota, 17 maja 2014

Recenzja "Czarnych koronek"

Udostępniam recenzję napisaną przez Magdalenę Bąk dla pisma literacko-artystycznego "Fraza". Jest to na pewno jedna z najlepszych recenzji, najbardziej trafna, a najistotniejsze jest, że autorka nie napisała o "Czarnych koronkach", że są świetnym pomysłem, ale że są inspiracją, co nie odbiega od prawdy.

PRZEZ CZARNĄ KORONKĘ

Koronkowe woalki wyszły z mody. A przez czarną koronkę, jak przez żałobny kir, widać świat poprzecinany czarną nitką, widać załamania egzystencji, jej fragmentaryczność, brak ciągłości, kruchość. Tę perspektywę spotkania z tajemnicą świata i nas samych proponuje Bogumiła Jęcek w swoim debiutanckim tomie wierszy Czarne koronki. Warto dodać, że tom wygrał XIX Ogólnopolski Konkurs Poetycki Dać świadectwo (2011).
To ciekawa lektura z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze, oryginalnego motywu, na którym oparty jest cały zamysł poetycki. Wiersze nawiązują bezpośrednio do obrazów Edwarda Muncha. Poetka nie opisuje tego, co przedstawione na obrazie, ale za pośrednictwem poetyckiego języka stara się uchwycić nastrój obrazu. Wiersz jest jego wnikliwą interpretacją. Jak zauważał w Słowie wstępnym tomu Stanisław Burkot, u Jęcek "odwróceniu ulega horacjańska zasada ut pictura poesis” z Ars poetica  – >poezja jest jak obraz<, bo tu >obraz jest jak poezja<". Po drugie, tematy wokół których krąży Jęcek - cierpienie, śmierć, niepokój, samotność - korespondują z tymi, które pojawiają się w twórczości Muncha. Po trzecie, wielowarstwowa konstrukcja podmiotu lirycznego. To ciekawa formuła podmiotu, w którym przegląda się nie tylko poetka, ale także malarz. To jakiś rodzaj podwójnego „ja” sylleptycznego – „ja” egzystencjalnego i „ja” wykreowanego poetki i malarza. Do tego każda postać z obrazów norweskiego artysty, dzięki poetyckim zabiegom Jęcek, uzyskuje własny głos, autonomię. Po czwarte - ze względu na język. Poetka w kilku celnych frazach kreśli sytuację liryczną. Prostymi, krótkimi, dobitnymi frazami oddaje stan rozedrganych emocji namalowanej postaci. Jedna metafora wystarcza, by opisać nastrój, jaki emanuje z malarskiego pierwowzoru. Jako przykład niech posłuży tytułowy wiersz Czarne koronki, nawiązujący do  obrazu Siostra Inger z 1884 roku:

Opanowanie to cierpliwość. Uczę się sztuki
pozowania. Dla życia jestem piękna, ukoronowało mnie
czarną opaską – patrzę tak, jakbym wiedziała wszystko.
Mam szesnaście lat i zamknięte usta.


Zdradza mnie dłoń. Gdy lekko sztywnieje,
żyły wypełniają się kolorem nieba. To w nich
umiejscawia się bezsilność. I wtedy wypada krzyk



Portret Muncha, który był inspiracją wiersza Jęcek, wypełnia ubrana w żałobny strój młoda, piękna kobieta. Jej czarna suknia rozmywa się na czarnym tle obrazu, jest ledwie zarysowana. Jedyne jasne plamy to twarz kobiety i jej opuszczone dłonie. Tytułowa siostra Inger wydaje się być spokojna, opanowana właśnie. Poetka zwraca tej malarskiej postaci życie, użycza jej swojego głosu. Poezja odsłania bogactwo ekspresji ukryte w malarskiej formie. 
Za każdym razem kiedy sięgałam po Czarne koronki, zastanawiałam się, dlaczego na okładce książki umieszczono fragment słojów drzewa. Może jest to rana. Otwarte trzewia natury, jak obrazy Muncha, wypełnione autentycznym bólem, wypływającym z lęku, z samotności, z niezgody na pustoszącą wszystko śmierć. Poezja Jęcek jest w zestawieniu z ekspresyjną metodą malowania Muncha bardzo klasyczna, w pewien sposób zdystansowana. Wszystkie wiersze składające się na tom Czarne koronki to impresjonistyczne ekfrazy. Pod każdym utworem widnieje informacja o obrazie, do którego nawiązuje liryk. Poetka nie stara się jednak opisywać obrazu, nie wprowadza narracji tego, co malarskie, ale stara się wniknąć w atmosferę, jaką w niej samej wywołuje obraz; opisuje emocje, wkracza w intymność przedstawionych postaci, odsłania ich wewnętrzny monolog. Obrazy Muncha są dla łódzkiej poetki inspiracją, pobudzają do tworzenia. Czarne koronki – to rodzaj poetyckiej powieści polifonicznej – każdy wiersz to monolog postaci z obrazu. Jęcek bardzo wnikliwie wkracza w świat namalowanej postaci, celnie oddaje nastrój i klimat dzieł Muncha. 
Wiersze zebrane w tomiku podążają za obrazami. Jednakże rytm narracji, zapośredniczonej przez obrazy norweskiego ekspresjonisty, wyznacza określony zamysł poetycki. Tomik rozpoczyna Autoportret – swoiste credo nie tylko malarza, ale także poetki. Sytuacja liryczna współgra z tym, co można zobaczyć na obrazie norweskiego artysty: malarz rozpoczyna swój portret, spogląda wnikliwie w lustro, by móc namalować siebie. Malując, dokonuje redukcji własnego jestestwa, staje się częścią własnej kreacji: 

Mój wzrok oszukuje; to pewność,


ale tylko zmierzchu. Nie ma następnych dni, nie przejdę
do jutra. Przede mną sztaluga i mój obraz. Tak się zamykam.

Edward Munch „Autoportret z zapalonym papierosem”, 1895.


Oscylacja między autorką tekstu, Bogumiłą Jęcek, a podmiotem lirycznym oraz między Munchem-człowiekiem i Munchem-artystą to w moim odczuciu najważniejszy motyw przewodni całego tomiku. Kim jest podmiot liryczny Czarnych koronek? To rodzaj „ja” autorskiego i „ja” wykreowanego, „ja” poetki, „ja” malarza, „ja” malarskiej postaci (często kobiety), w końcu „ja” metaliterackiego, wnikliwego obserwatora dzieł Norwega. Wiersze nie są ułożone w kolejności powstawania obrazów, ale ogniskują się wokół skrajnych doświadczeń egzystencjalnych: choroby i śmierci (wiersze od Autoportretu do Ofiary), samotności dziecka, wyobcowania i pustki człowieka w ogóle (z przejmującym incipitem z wiersza Nagie dojrzewanie: "Mój cień patrzy na mnie czarnym skrzydłem"), pragnienia inicjacji, pragnienia ukojenia w śmierci (z pięknym i symbolicznym wierszem Bariera II), doznania miłości (z metafizycznym zakończeniem z wiersza Nadzy: "Twoja ciepła dłoń dotknie mojego policzka/ i tak się zacznie; wejdę w noc topionych gwiazd"), doświadczenia wewnętrznego mroku (wiersz Laura). Nie brak także wierszy poetycko opisujących chaos codzienności, miasta (z bardzo zwięzłym i zgrabnym lirykiem Z balkonu). Sięgając po tomik wierszy Bogumiły Jęcek, warto także przeczytać biografię Muncha umieszczoną na blogu poetki http://czarnekoronki.blogspot.com/ Wówczas łatwiej zrozumieć dlaczego "człowiek [to] – rzucony cieńUdaje kamień, stygnie" (Pływy).

                                                                                                                           Magdalena Bąk


* Nawiązuję do koncepcji "ja" sylleptycznego
Ryszarda Nycza z jego książki Język modernizmu.
Prolegomena historyczniliterackie, Wrocław, 2002.

Bogumiła Jęcek, Czarne koronki, wstęp
Stanisław Burkot, Śródmiejski Ośrodek Kultury
w Krakowie, Kraków 2011.

Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne "Fraza"
Rok XXII nr 4/2013 (82)
PL ISSN 1213-4832
Nr indeksu 332593






2 komentarze:

Natalia Zalesińska pisze...

Bardzo dobra, wnikliwa recenzja.
Ciekawa też interpretacja zdjęcia na okładce.

BLOG POETYCKI pisze...

Miałam szczęście :)