piątek, 25 stycznia 2013

W bujanym fotelu

siostrze Elżbiecie

Pisałam dużo listów, teraz kołyszę w fotelu myśli –
wszystkie podarte na strzępy. Chcę ułożyć to w kilka
zdań i zacząć od nowa. Szukać w sobie początku,
błędu, który rozwinął treść. A może sensu, który
mi nadał początek?  Świeci i księżyc, i słońce – miłość
prowadzi. Myślę list, którego nigdy nie napiszę; każda linijka
jest drogą do końca kartki. Słowa spadają z potrząsanego
drzewa, powinnam zbierać natychmiast, tylko jak wstać.

Kochane dzieci, Bóg pisze, dlatego dzień i noc spada
atramentem z pióra. Sekundy są czarne, tak czarne jak wnętrze
kamienia. Bóg siedzi przy ognisku, dorzuca.



Edward Munch „Ciotka Karen w fotelu bujanym”, 1883


(wiersz własny)

Edward Munch "Ciotka Karen w fotelu bujanym", 1883