niedziela, 23 grudnia 2012

Kilka słów o kutii


Na pewno każdy ma swoje ulubione dania, danie wigilijne. W moim przypadku jest to ze słodkości kutia, natomiast z potraw niekojarzonych z cukrem zdecydowanie barszcz czerwony i uszka. Uwielbiam również pierogi z kapustą i grzybami - dorzucam do tego worka zupę grzybową, oczywiście w moim wykonaniu. A teraz co nieco o kutii. Kutię nauczyłam się robić od swojej mamy, która dzieciństwo spędziła w Siemianówce. W różnych regionach Polski składa się ona z ziaren i nasion oraz miodu. Mają one zapewnić urodzaj i powodzenie w następnym roku. U pogańskich Słowian wspólne spożywanie kaszy z pęczaku z makiem i z miodem było wyrazem zgody. Do sporządzania kutii używano też jęczmienia, który uważano za boskie ziarno, miód był symbolem słodyczy, a mak spokoju i spoczynku. Nazwa wywodzi się od kucia, czyli czynności obijania jęczmienia, koniecznej dla otrzymania pęczaku. Część kutii rzucano ku niebu i wierzono, że w ten sposób zdejmowano zły urok sprowadzający nieurodzaj. Drugie wyjaśnienie nazwy mówi, że wywodzi się od greckiego kukkia i dotarła do Polski jako kucija, kucja lub kutja. Na wschodzie Polski od nazwy tej potrawy wzięła nazwę cała wieczerza wigilijna. Jeden przepis na tę potrawę nie istnieje. Co dom, to obyczaj. Jedni dodają więcej bakalii, inni cukru i miodu, Jedni podają ją rzadszą inni gęściejszą. W wielu domach w Wigilię kutia musi się znaleźć na stole, tak samo jak barszcz, śledź, czy potrawy z suszonych grzybów. Kutia w moim wykonaniu jest gęsta i bez dodatku cukru, cukier doskonale zastępują bakalie. Jest pyszna.




Brak komentarzy: