niedziela, 7 października 2012

Urszula Kulbacka i jej "rdzenni mieszkańcy"

Zobaczyłam Ulę na jej wieczorze autorskim w Łodzi. Nie miałyśmy możliwości porozmawiania, gdyż musiałam wyjść wcześniej. Nie wszystko jednak straciłam, przyjemność słuchania okazała się prawdziwą przyjemnością. Młoda, inteligentna i skromna poetka potrafiła zauroczyć publiczność swoją osobowością. Ponieważ jestem świeżo po lekturze jej wierszy (wymieniłyśmy się tomikami listownie), proponuję zupełnie na gorąco kilka z nich.

Laureatka XVII OKP im. J. Bierezina

STARE REZERWATY

kiedy pęka otulina, wszyscy mieszkańcy odchodzą na wschód.
ich ciała zamieszkuje nędza - piękne hospicjum dla dzieci
z ziemistą skórą i rozgrzanymi czołami. niektóre z nich śmieją się,
że nabierają kolorów, a potem sinieją jak śliwki robaczywki.

ich matki przychodzą popatrzeć na gorączkę, która trawi wszystko,
co najsłabsze. to były stare sady, dużo chorowały mówią.
pod sukienkami mają jasne pręgi, spomiędzy których wybrano
garściami pierwszy krzyk. od teraz będzie tam wieczna zmarzlina,
stłumione kołysanki o zdradzie i nieprzebranych lasach.

PRZESŁUCHANIE Z TAMTEGO MIASTA

płyny tężeją, a ja jestem piątą ścianą domu,
z którego cię wynoszą, ścianą płaczu. wsuwają
we mnie modlitwy w obcym języku: ciało jest
tylko wartownikiem, którego nikt nie opłaca.

podobno jest taka litania, odmawiana,
kiedy zagrają organy, kiedy zabierają organy.
wieżo z kości, z krwi i kości, kto cię postawił

na piasku? to pewnie ten chłopiec z nadmorskiego
kurortu. jakiś czas temu zaginął. nie wychodził 
z hotelu, więc wszystko odbyło się wewnątrz.

wewnątrz było słowo pełne niedomówień.

SŁODKO-GORZKIE: ŻALE

oho, zabolało. to czułe miejsce - blizna po draśnięciu kryształem.
tak nazywa się najmizerniejsze ciało świata, bogactwo w rękach
szlifierza. asceta mówi o nim błyskotka, dla której nie warto
porzucać przybytku doktora jordana. wybrańcy bogów
i tak odchodzą z niego pierwsi. zostają po nich wyszczerzone

grabki - okrucieństwo dawnych czasów - i kundel, na którego
wszyscy wołają pogrobowiec. reaguje. może poznaje
grzeczne dziewczynki z oczkami jak cekinki, chociaż nie są już 
takie urocze jak kiedyś. raczej bittersweet.

ten, kto je inkrustował cukrem, wie, że stały się bardziej czułe.
                                                          draśnij je tylko, draśnij.


Biblioteka ARTERII
Wydawca: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi
Śródmiejskie Forum kultury - Dom Literatury w Łodzi
ISBN 978-83-62733-09-5



Brak komentarzy: