piątek, 25 maja 2012

Zapole

Podróż na swój wieczór poetycki  z Łodzi do Krakowa przebyłam w towarzystwie dwóch Pań.
Podczas kilkugodzinnej rozmowy na wiele, wiele tematów (łącznie z poezją), rozmawiałyśmy również o wschodzie słońca. Muszę nadmienić, że zawsze (gdziekolwiek było to możliwe) oglądałam zachody słońca. Przez współpasażerki zostałam tak  umiejętnie zachęcona do poświęcenia się, że dokładnie 21 maja (poniedziałek) wstałam po godzinie 04.00 i czekałam na wschód.  Miejsce wybrane przeze mnie okazało się  trafne. Było blisko, i co tu dużo mówić, pięknie. 



















Brak komentarzy: