Z tomu "Spoza" Łukasza Jarosza
(Na zlecenie Starostwa Powiatowego w Olkuszu i Galerii Literackiej
przy GSW BWA w Olkuszu wydała Drukarnia Grafpress, 2011)
Dlaczego ten wiersz wybrałam? Jest przejrzysty. Brzmi jak
starannie napisana relacja z kolejnego dnia, relacja zapisana w pamiętniku. I
pomimo to, że nie ma tu niczego, co można zgubić po drodze w trakcie lektury,
niby nie ma potrzeby powtórnego czytania, to jednak wraca się w ten niespokojny, uporządkowany klimat.
This mortal coil
Dziś po południu próbowałem zasnąć. Lecz odkurzacz,
magnetofon, bawiące się za oknem dzieci, nie pozwalały na to.
Przypominam sobie chwile, gdy spałem w środku lasu,
wodę gotowałem na lotnisku, a śniadania robiłem
na głazach narzutowych. Spokojne chwile bez grzebienia,
proszku do prania, sztucznego światła i gazet.
Spokojne chwile bez listów.
Dworzec w Warszawie przeraził mnie. Zasypany reklamami
i papierem. Oblepiony kolorami. Pociąg "Wigry" o
północy.
Z każdą chwilą oddalałem się od niej.
Wygnieciony kwadrat po namiocie nad jeziorem Kopane
powracał do swojego pierwotnego wyglądu.
Stapiał się z otoczeniem.
Moje płuca oczyszczały się z jej zapachu. Budowano domy,
produkowano zabawki i tytoń.
Montowano lampy i świecące szyldy.
Zrywał się wiatr. Śmierć rozpoczynała działanie
od cichego, niegroźnego kaszlu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz