piątek, 21 czerwca 2013

Kolejny początek wiosny, lata...

Zaczął się sezon i nowe wrażenia związane z moim Zapolem. Są już młode jaszczurki, którym jeszcze nie udało mi się zrobić zdjęcia. Widziałam sarny (oj płochliwe), i wiem, że nie mam szans na zdjęcie znienacka. Jest cudnie, gorąco, z dala od ludzi, od cywilizacji, chwilowy całkowity odlot... Chciałoby się nie wracać do miasta, aż do jesieni. Niestety, wiele marzeń pozostaje na zawsze tylko marzeniami. W bocianim gnieździe młodych nie widać, za to przyłapałam bocianicę (chyba bocianicę) podczas porannej toalety.



Mamusia i tatuś jaskółkowie






Ścieżka, na której kostkę trzeba wiecznie poprawiać, która jest systematycznie
atakowana przez krety

Nic nie było ważniejsze od moich spodni :)




Brak komentarzy: