poniedziałek, 31 marca 2014

Fragmencik

Umieszczam dosłownie fragmencik rozmowy Elżbiety Pawełek z Anną Dymną. Wywiad pochodzi z dwutygodnika VIVA! nr 7(447), z 27 marca 2014 roku.

- Cierpienie uszlachetnia? 

Uczy pokory. Odkąd weszłam w świat prawdziwego cierpienia, przestałam narzekać. Cieszę się z tego, że mam ręce i nogi. Wcześniej nie wiedziałam, że jest to powód do szczęścia. Zostałam wyróżniona przez los wobec tylu pokrzywdzonych i jestem im coś winna. A jak ktoś się z tego naśmiewa, to mówię: "Przecież ja to robię dla siebie. Z egoizmu. Spróbujcie, jakie to miłe uczucie, gdy komuś się uda pomóc". Choć często po nagraniach nie śpię, ryczę, ale tak naprawdę te rozmowy dają mi ogromna siłę.

- Czego nauczyli Panią ludzie niepełnosprawni intelektualnie?

To jest dla mnie wciąż niepojęte, ale nauczyli mnie prawdziwej radości, pozwolili dostrzec głęboki sens i najważniejsze wartości życia. Przeczytałam kiedyś wypowiedź pewnego neurologa, że największą nagrodą za wszystkie jego trudy życia jest kontakt z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Teraz to rozumiem. Moi podopieczni mają na stałe uszkodzone mózgi, nie umieją kombinować, manipulować, świat rozumieją sercem. Po prostu czują, co jest człowiekowi najbardziej potrzebne. My często o tym zapominamy, zabijamy uczucia i pragnienia, bo mózg mówi nam: tego ci nie wypada, to ci się nie opłaca. A dla nich najważniejsze jest, by obok był ktoś, by trzymał za rękę, by się do kogoś przytulić. I nagle zdaję sobie sprawę, że dla mnie też jest to najważniejsze. 





Brak komentarzy: