sobota, 30 listopada 2013

Wata "Mój wiek" c.d.

(...) Chcę podkreślić, bardzo się przy tym upieram, że istotą stalinizmu jest przede wszystkim pieriekowka duszy. To znaczy cel wychowawczy, czego Rousseau się domyślał w Contrat Social. Marks zresztą cytuje Rousseau w tym względzie: każdy, kto ma śmiałość, żeby przebudować społeczeństwo i państwo, powinien mieć śmiałość, żeby przebudować człowieka. To, co zresztą wyraża cała Republica Platona. Pajdeja stalinowska. I nazwa Isprawitielno-trudowoj łagier jest absolutnie trafna. To jest obóz poprawczy, tylko z jednym zastrzeżeniem. Nie chodzi o poprawę tych pięciu czy piętnastu milionów więźniów, bo to jest mniejszość, a Stalina obchodzą wielkie liczby, wielkie procenty, tylko chodzi o całą ludność. W każdej rodzinie ktoś był w łagrze i każdy mógł się spodziewać. I o to chodziło, żeby każdy wiedział, że mu to grozi każdej chwili, że łagier jest straszny i że o tym nie wolno mówić, bo to jest rzecz święta, sakralna. Żeby za pomocą łagrów wychowywać całą ludność, która jeszcze nie siedziała w łagrze. Oczywiście, masz rację mówiąc, że bałagan. Bałagan był straszliwy w Rosji i prawdopodobnie nawet sama zasada bałaganu była planowana, dopuszczona - to było dla mnie oczywiste, potem, w cywilnym życiu. Wszystkie te kradzieże, to wszystko było tolerowane do pewnego stopnia, pod kontrolą. Cała ta paragospodarka sowiecka. Stalinizm zarzucił stalową sieć na Rosję, ale sieć miała wielkie oka, czego by nie miała, gdyby komunizm był w Niemczech. Ludzie by nie mogli żyć, wszystko by stanęło, umarło. A tu były te wielkie oka, można się było prześlizgiwać. I prześlizgiwali się. Nie trzeba myśleć, że wszyscy za cenę znieprawienia, zbrodni, zdrady itd. Nic podobnego. Spotkałem w Rosji ludzi, którzy nie zrobili nigdy żadnego kompromisu, którzy byli czyści. Jakoś się prześlizgiwali. Przypadek, łaska Opatrzności. Przemyślność w tej uczciwości, jakiś swoisty spryt, który wyrabia takie życie. (...) Mówiliśmy też o kołchozach i tu znowu posypały się fakty monstrualne w swojej absurdalności i w orgiach niszczenia. Mówiąc ogólnie, Tajc już w roku 1941 powiedział mi to, co później przez cały czas mówił każdy rozumny człowiek w Rosji: że kołchozy skazują ludność na wieczny niedostatek. Tak doszliśmy tutaj do wniosku, że masakra chłopstwa nie była potrzebna do industrializacji, na odwrót, wypaczała ją od początku karykaturalnie, skazując jej fundamentalne przedsięwzięcie na niewydajną pracę niewolniczą łagierników i deportowanych. Celem kolektywizacji było najpierw "kto kogo", niszczenie w zarodku klasy chłopskiej, która mogła być groźna, natomiast utrzymywanie kołchozów, gdy chłopstwo zostało spacyfikowane, zmierzało właśnie do utrzymania ogółu ludności w biedzie.  Bo: a) obywatel nieustająco zatroskany o chleb codzienny nie ma energii ani czasu, by myśleć o swojej egzystencji, o czymkolwiek, zdaje się na to, co władza za niego myśli; b) nędzne uposażenie, poniżej reprodukcji siły roboczej, sprawia, że każdy, kto może, kradnie, co może, tym sposobem wszyscy czują się winni, ludzie się jakoś wyżywiają, a państwo ma możliwie najtańszą robociznę; c) zamożność, dobrobyt osłabia poczucie zależności i poniżenia, amortyzuje strach i pobudza apetyty do swobód , do swobody wyboru zawodu, myśli, ubrania, rozrywki itd. Natomiast, na tle powszechnej nędzy i pod stałą grozą powszechnej nędzy, i pod stałą groźbą upadku na jej dno, dodatkowa para obuwia czy kotlietka  jest dostatecznym bodźcem ekonomicznym do wysiłku, do awansu bądź pracą, bądź donosami. (...)

A.Wat

Wyżej zamieściłam kolejny fragment z książki Wata "Mój wiek", wspaniałej książki, która świetnie powinna pobudzić nawet uśpioną wyobraźnię. Komunizm jest potężny -  przerażająca, niewiarygodna doskonałość w tworzeniu niewolnictwa człowieka nad człowiekiem. Świadomie piszę "jest", bo wszystko na to wskazuje. Nie mam  dowodu, że nie. Świat, który wydawał mi się już tak doświadczony, tak cywilizowany i bezpieczny, nadal wariuje. Dlaczego? Dlatego że zmieniają się ludzie? Ludzie którzy wyciągają z historii, tej doskonałej nauczycielki tylko to, co wydaje się dobre dla nich, a okazuje złem dla świata i nie tylko świata ludzi? Ktoś chce więcej, i więcej?

Aleksander Wat "Mój wiek"
Pamiętnik mówiony część druga
Rozmowy prowadził i przedmową opatrzył Czesław Miłosz
do druku przygotowała Lidia Ciołkoszowa
Czytelnik Warszawa 1990



Brak komentarzy: