poniedziałek, 6 czerwca 2011

WYBRANE - Bronisław Maj

Będąc na uroczystości konkursowej OKP „Dać świadectwo”, otrzymałam w prezencie kilkanaście książek. Wśród nich znalazł się tomik Bronisława Maja  – „Gołębia, Krupnicza, Bracka”, tomik z serii Poeci Krakowa.  Nie byłabym sobą,  gdybym nie nadmieniła, że autor urodził się w Łodzi. Wiersze są zbiorem z lat 1972-96 i czytałam je z wielkim zainteresowaniem.  Będzie to kolejna książka, która zajmie miejsce na mojej półce w dziale „do powrotów”. Dla Państwa wybrałam trzy wiersze, a nie było to proste, ponieważ wszystkie okazały się najlepsze.

Wigilia

Pusta ulica. Drgająca rtęć lamp.
Chrzęszczą lśniące trociny śniegu.
Nikt nie zaczepi nawet wiatr
Nie szarpnie cię za rękaw.

Ciepłe milczące jamy okien
Ronią na śnieg żółte tłuste światło.
Depcz je – tylko tyle możesz.
Nikt nie zatrzyma cię za rękaw płaszcza.

Pokochaj pryzmy brudnego śniegu
Zimną kroplę co po twarzy ścieka:
Dokąd uciekać
Dokąd uciekać
Dokąd uciekać

***

Już wiem że to się wszystko rozpadnie
już tylko nudny rozdrażniony upór
bezładne wędrówki tyle ulic tyle twarzy
ciężkie mdłe zmęczenie
bezsens tej całej szarpaniny
i to
że nie wolno krzyczeć

***

Ten obwieszony torbami siwobrody
żebrak, idąc tą samą co ty,
kwietniową aleją Plant, idzie
gdzieś w innej pogodzie, miejscu, godzinie.
Przejrzyste, tu nieobecne, oczy
widzą  – na przestrzał ciebie  – ten
nie do odkrycia świat. Nieprzekraczalne
granice. Czasami tylko, głodny, wyciąga
stamtąd rękę, by chwycić monetę czy bułkę,
obcy. Ale myśl raczej o sobie: jesteś tu.
Równie
sam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Taką poezję warto czytać i do niej wracać.
Dla mnie najbardziej trzeci.
N.