Nasz wiek, nasze wieki –
można byłoby przez przypadki. Książka na topie, historia na topie, aż trudno uwierzyć
w te tryby powtarzalności. Nic nowego przedtem i teraz? Gdybyśmy potrafili
słuchać przeszłości, gdybyśmy potrafili… Pozornie bezpieczny świat. Do jakich
wartości ucieka się w chaosie, czy ucieczka może być nieodwracalna w skutkach?
Może. Wszystko kosztuje. Kto zapłaci najmniej? Kto jest potężny i czym jest
potęga. Władza. Zbyt wielu ludzi czuje do niej słabość. Wszyscy chcemy być na
górze? Nie. Chcemy tylko góry wypełnionej po sam wierzchołek mądrością godną
jej sprawowania. Zaufanie – to tylko słowo?
BJ
Aleksander Wat „Mój wiek” (Fragmenty)
Po krótkich tym razem
formalnościach wprowadzają mnie do celi. Jaka przestronna. Owszem, gęsto
zaludniona, ale dla mnie tyle tu luzu po dziewięciu miesiącach wśród 28 na 11.2
m2 podłogi. Cieszę się na tę przestronność, na powietrze, dla mnie tak mało
śmierdzące, na drewniane prycze, współwięźniów – rodaków. To Polacy i polscy Ukraińcy.
Prokuratorzy, adwokaci, sędziowie, policjanci, poseł ukraiński (…). Historia
ich była prosta. Wyłapani zaraz po wejściu Czerwonej Armii, zostali poddani
jedynej zapewne w swoim rodzaju torturze: od roku przerzucano ich z jednego
więzienia do drugiego. (…) Nigdzie nie zagrzali miejsca: krótkie postoje w
zapluskwionych więzieniach, a jedno było gorsze od drugiego; tysiące
kilometrów, tygodnie i tygodnie w bydlęcych wagonach, z plagą urków, o głodzie
i o ileż gorszym pragnieniu (…), znienawidzili się wzajemnie jadowicie, śmiertelnie.
Nawarstwienia edukacji powykruszały się;
dla mnie świadka, najbardziej monstrualne były właśnie jej szczątki, obrywki,
co jeszcze pałętało się z dawnego decorum,
podobnie jak krój jeszcze szykowny ich łachmanów. To: „proszę ja szanownego
pana”, „czy pozwoli pan, że się przedstawię”, „czy zechce pan prezes łaskawie”,
mdląca szarmanckość gestów i raz po raz wszystko to, raptownie, leciało na pysk
w obelgi, wrzaski, histerie.
Koncept sowieckiego
wesołka-sadysty? Może naszego wielkorządcy Chruszczowa? Czy może eksperyment
pieriekowki dusz w warunkach laboratoryjnych: w jaki sposób w czasie rekordowym
zniszczyć więź społeczną, rodzinną, korporacyjną, narodową? Jak normalnych,
uczciwych, ucywilizowanych ludzi doprowadzić do zupełnego moralnego zdziczenia?(…) Na gnoisku
Zamarstynowa wychowałem w sobie nienawiść i wstręt do polityki, do wszelkiej.
Zobaczyliśmy jej dziobatą gębę, przyszła do starego wyrafinowanego miasta Lwowa
z bolszewickich stepów, z moskiewskich nizin, sprawczyni naszych bied. (…) Już
Novalis napisał słowa, które trafiają w samą pestkę dzisiejszych Aragonów i
Sartreów: „W naszych czasach zdziczałej kultury, maksimum barbarzyństwa
znajduje najgorętszych wielbicieli wśród największych słabeuszy… Ideał ten
przekształca człowieka w bestię-ducha (Tier-Geist), hybrydę, której brutalny
paradoks (Witz) fascynuje właśnie słabeuszy” (Philosophische Fragmente). W
naszych czasach odpowiedział mu ostatni wielki poeta rosyjski, Aleksander Błok:
„Przyglądaliśmy się wam (Zachodowi) … okiem życzliwym, póki mieliście twarz. A
na gębę waszą popatrzymy naszym chytrym skośnym wzrokiem … Staniemy się azjatami
i zaleje was Wchód.” … I zalał.
2 komentarze:
Naprawdę rewelacyjna strona.
Here is my webpage - bezplatny seokatalog
Dziękuję i pozdrawiam :)
Prześlij komentarz