Mniej więcej od roku, wchodząc do pokoju syna,
spoglądałam na półkę z książkami, na której stała „Wojna futbolowa” Ryszarda Kapuścińskiego.
Za każdym razem obiecywałam sobie, że muszę po nią sięgnąć, że już najwyższy czas.
I tak „czas” trwał prawie rok. Kiedy już
zaczęłam czytać, drugą zachętą (po nazwisku autora książki) było motto,
wyjątkowe i wyjątkowo przeżyte przeze mnie, wiedziałam, że rozkosz mam zagwarantowaną.
Wstrząsające fakty, zabójcze ingerowanie Afrykanerów w życie ludzi o zupełnie innej mentalności i kulturze.
Boże!
Mimo tylu modlitw do Ciebie ciągle przegrywa-
my nasze wojny. Jutro znowu będziemy walczyć
w bitwie, która jest naprawdę wielka. Ze
wszyst-
kich sił potrzebujemy Twojej pomocy i
dlatego mu-
szę Ci coś powiedzieć: ta jutrzejsza bitwa
to będzie
ciężka sprawa. Nie będzie w niej miejsca dla
dzie-
ci. Dlatego proszę Cię, nie przysyłaj nam na
po-
moc Twojego syna. Przybądź sam.
(Modlitwa Koga – wodza plemienia Grikuasów
przed bitwą
z Afrykanerami w 1876 r.)
Ryszard Kapuściński
„Wojna
futbolowa”
Warszawa
2008
ISBN
978-83-7552-114-6
Biblioteka
Gazety Wyborczej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz